Kolej na film. „Zimna wojna” 2018

Głośny film Pawła Pawlikowskiego zawiera tylko trzy sceny, w których wprawne oko zauważy pociąg. Ale wszystkie są bardzo znaczące. Pierwsza z nich pokazuje „pociąg przyjaźni” radziecko – polsko -wschodnioniemieckiej. Udekorowany czerwonymi sztandarami rusza w zimowej scenerii 1952 roku w stronę Berlina, a większość pasażerów stanowią członkowie zespołu folklorystycznego. Właśnie zaczynają oni wielkie tournee po krajach tzw. demokracji ludowej. Dla dwojga z nich stolica Niemieckiej Republiki Demokratycznej stanowi bramę do wolnego świata, w którym można swobodnie realizować plany artystyczne i osobiste. Kierownik zespołu wprawdzie przypomina, że Berlin jest  linią frontu między obozem socjalistycznym a imperializmem, między miłośnikami pokoju a rewanżystami: „A poza tym wiecie, Niemcy to jednak Niemcy”. Podróż eleganckim (jak na ówczesną siermiężną rzeczywistość) pociągiem jest dla wszystkich jednak  przygodą życia. Jadą wszak na mityczny Zachód. Kto tylko może, wpatruje się więc w okno. Tymczasem główni bohaterowie ukrywają się w toalecie, by doprecyzować plan wielkiej ucieczki. Wydaje się, że klamka zapadła.

            Druga scena „kolejowa” rozgrywa się trzy lata później. Mężczyzna wysiada na jugosłowiańskiej stacji. Gdybym miał obstawiać zakłady, rzekłbym, że jest to Split: ściana gór tuż za peronem, w tle biała świątynia i ogromne palmy oraz wielki pałac nad brzegiem morza. Chyba jednak nie jest to takie istotne, chodzi o typowy krajobraz Jugosławii, która dla Polaków długo jeszcze stanowiła synonim zachodniego raju, bo było tam wszystko, czego brakowało nad Wisłą w ponurych latach stalinizmu: słońce, sztuka niepoddana rygorystycznej cenzurze, towary niedostępne w kraju, ciepłe morze, piękne góry, możliwość podróżowania, turyści z całego świata.

            Do trzeciego, nocnego, pociągu wepchną wkrótce bohatera jugosłowiańscy tajniacy. Ma jechać do Zagrzebia, a później dokąd zechce. Stawia opór, mówiąc, że przyjechał tutaj za kobietą swojego życia. Ale jedyną odpowiedzią policjantów są słowa: „Vlak czeka”. Po chwili wagony pochłania noc. Czy bajka o wiecznej miłości, zwyciężającej wszystko, może zakończyć się dobrze?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *