
Zaczyna się ta podróż, zaginanie czasu,
I wchłanianie przestrzeni znad Wisły i Odry.
Poemat kolejowy pomknie w dal, od brzegu morza,
Plaży mazurskiej przyniesie nam obraz dobry.
Skurz niewiele się zmienił, dworzec pusty wtedy,
Dziś również trzyma się na uboczu świata.
Na peronie grupa mężczyzn, nie są to Szwedy,
Ich narzędzia to szpadel i młot, nie armata.
Zellgosch odwiedzano przez lat dziewięćdziesiąt,
A gdy szosę obok utwardzono, dzieci już
Nie tylko do torów mogły wołać: „My są stąd!”;
Kończą się pola, do sosnowych lasów tuż-tuż.
Mamy pętlę z kościołem na talerzu polnym
I tu stacja Lubichow stoi na straży boru.
Zatrzymując się w swym ciężkim biegu powolnym
Maszyna pilnuje zarośniętego toru.